Naszą wspaniałą przygodę zaczęliśmy w murach naszej przepięknej szkoły. Jako, że każdy z nas bardzo pragnął tej wycieczki, więc wszyscy byli już 20 min przed czasem. Postanowiliśmy zrobić pamiątkowe zdjęcie na prawdziwie pamiątkowych schodach naszego drugiego domu.
Teraz mogliśmy wyruszyć w bajeczną podróż. Idąc za rączki (przyzwyczajenia zostają na zawsze) dotarliśmy do naszego rumaka. On, mknąc niczym błyskawica, ale równocześnie dbając o nasze bezpieczeństwo niczym mama, dowiózł nas do punktu docelowego.
Na miejscu powitała nas klasa 1C. Nie wiadomo kiedy i już razem z nimi skakaliśmy w rytm belgijki. Po skończonym tańcu wymieniliśmy się swoimi identyfikatorami, a co za tym idzie poznaliśmy kilku nowych uczniów VI LO.
No i zostaliśmy sami…. (był też ksiądz, pani recepcjonistka, potem dojechał jeszcze „brat” księdza). Nasz opiekun, który przez następne 24h sprawował nad nami piecze wskazał nam nasze obozowiska.
Nasz niesamowity przyjaciel Jacek przygotował także na te nadzwyczajne chwile spędzone razem tiramisu. Niestety to jedyne zdjęcie jakie udało nam się odnaleźć, gdzie jest uwieczniony jego wypiek. Widzimy na nim Jacka trzymającego swój wyrób w specjalnej torbie, która chroni przed niesprzyjającymi wpływami środowiska naturalnego, a tuż obok niego niejaką Julię M. (To właśnie przez tę konkretną osobę więcej zdjęć nie udało się zrobić. Julia w sposób godny podziwu pochłonęła apetyczne tiramisu. Oczywiście nikt nie miał jej tego za złe, bo każdy pamiętał jak w trakcie poznawania się ta niewiasta – jak teraz już wiemy trafnie określiła, że kocha jeść).
Po wybraniu pokoi mieliśmy „rozpoznanie grupy”. W trakcie którego wyróżniły się dwie podgrupy: jedna, która lubi disco polo, a druga która je polubi 😀 Następnie nasze wspaniałe dziewczyny z niezastąpionym Jackiem przygotowywały nam smaczne jedzonko.
Reszta poszła zagrać w zbijaka. Podzieliliśmy się na dwie drużyny (tu rodzaj słuchanej muzyki nie miał znaczenia, liczyła się jedynie chęć przetrwania). Oczywiście wygrała drużyna lepsza, która dzięki zwycięstwu uzyskała zwolnienie ze zmywania po posiłku.
Po obiedzie udaliśmy się na Drogę Poznania. Tam każdy miał swoje 5 minut na dogłębne poznanie osoby, przy której akurat miał przyjemność iść. Po 5 minutach Pani Kasia zarządzała zmianę, oczywiście ona również stąpała razem z nami po solidnie stworzonej Drodze Poznania. Naszym przewodnikiem był pies Leszek, który dzielnie towarzyszył naszej grupce.
Droga Poznania doprowadziła nas do muzeum, w którym czekało na nas wybitne zadanie. Sprawdzało ono nasze znakomicie opanowane umiejętności szukania, zapamiętywania, przepisywania i oczywiście liczenia. Zwycięska okazała się grupa, która pomimo największej ilości członków (aż 4) wybornie współpracowała i zajęła najlepsze miejsce.
Po tych wszystkich zmaganiach wspólnie i bardzo aktywnie uczestniczyliśmy we Mszy Świętej odprawianej przez naszego Księdza.
Po Mszy trafiliśmy w ręce Pana Łukasza Adamskiego. Razem z nim poznaliśmy najważniejsze dla nas wartości i stworzyliśmy naszego ochroniarza, tych jakże ważnych dla nas rzeczy.
Nastał wieczór, a wraz z nim nasze brzuszki zaczęły domagać się jedzenia, więc każdy bez ociągania się ruszył na ognisko, aby skosztować wyśmienitych kiełbasek lub tak jak niektórzy pochrupać porządnie spalonego chleba 😉
Noc spędziliśmy na wspólnym poznawaniu siebie. Rozwijaliśmy się nie tylko na gruncie psychicznym, ale i fizycznym.
Byli też tacy, którzy wypróbowali łóżka.
Rano zjedliśmy płatki i obejrzeliśmy nagrania, które stworzyliśmy poprzedniego dnia. Był czas na Tabu, a także na film historyczny mówiący o miejscu, w którym się znajdowaliśmy. Nieubłaganie zbliżał się czas odjazdu. Spakowani wyszliśmy, aby przywitać klasę 1D, po czym wspólnie zatańczyliśmy dobrze nam już znaną belgijkę.
Po zakończonym tańcu pożegnaliśmy się z naszym przewodnikiem po drodze integracji, przekazaliśmy innym identyfikatory i z niekrytym smutkiem wyjechaliśmy.
W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się jeszcze przy pomniku upamiętniającym żołnierzy walczących o nasze ziemie.
To był ostatni przystanek naszej wyprawy, po tym wszystkim ruszyliśmy do domu.
Powrót – już w zgranym gronie okazał się iście wesoły 😛
Strękową Górę zapamiętamy na zawsze!!!
Klasa 1A