Dnia 12 lutego 2012 r. rozpoczęła się jedna z najwspanialszych wypraw w moim dotychczasowym życiu. Razem z pięcioma innymi dziewczynami: Kasią, Kają, Mają, Izą, Karoliną oraz dwiema nauczycielkami o 12 wyjechałyśmy z Białegostoku na lotnisko. Podróż minęła nam w atmosferze rosnącej ekscytacji i oczekiwania. Następnie, po nużącej odprawie bagażu i innych formalnościach, o 18.15 wystartowałyśmy w stronę Frankfurtu. To był mój pierwszy lot, więc byłam lekko zdenerwowana, zwłaszcza że czekała nas przesiadka właśnie w Niemczech. Najbardziej bałam się, że zagubią gdzieś moją walizkę 😉 Około 3 nad ranem wylądowałyśmy w końcu w Tel Avivie, gdzie czekała już na nas, wraz ze swoją mamą, Maia – nasza nowa izraelska koleżanka. Wraz z dwiema innymi dziewczynami nocowałam u niej przez kilka godzin. W poniedziałek spotkałyśmy się wszystkie po południu u nauczycielki Sarale, która przygotowała pyszny posiłek. Najbardziej smakował mi falafel, czyli smażone kulki z przyprawionej ciecierzycy. Następnie zwiedzałyśmy stalaktytową jaskinię oraz klasztor chrześcijański. Wieczorem pojechałyśmy do swoich rodzin. Ja mieszkałam u Ziv, która ma świetnych rodziców, szczególnie mamę 🙂 We wtorek 14 lutego zamiast czerwonych serduszek i róż, otaczały mnie połyskujące wisiorki, barwne tkaniny i wszechobecny gwar, ponieważ zwiedzaliśmy Jerozolimę. Szliśmy Drogą Krzyżową, gdzie wszędzie stały straganiki. Można było usłyszeć wzajemnie przeplatającą się modlitwę oraz rozmowy muzułmanów, żydów i chrześcijan. Największe wrażenie zrobił chyba na mnie Kościół Grobu Pańskiego. W środę przygotowałyśmy prezentację o naszym kraju i regionie, ogólnie cały ten dzień spędziliśmy w ich szkole o nazwie Zafit, która znajduje się w Kfar-Menahem. Po południu nasze koleżanki zabrały nas do kina na komedię romantyczną i do centrum handlowego. W tłusty czwartek nie zjadłam ani jednego pączka, za to wjechałam kolejką na górę Massada i popluskałam się trochę w Morzu Martwym 😉 Niestety, akurat gdy byłyśmy na plaży popsuła nam się pogoda. Podobno to był jedyny dzień w roku, kiedy padał tam deszcz! My to mamy szczęście… Miłym dodatkiem na koniec dnia była przejażdżka na wielbłądzie. W piątek zwiedzałyśmy Tel Aviv i stare miasto Jaffa. To był najbardziej wietrzny dzień, jaki kiedykolwiek przeżyłam. Czasem nawet można było ujrzeć czyjeś pranie latające w powietrzu 😉 Nadal mam przed oczami widok spienionego Morza Śródziemnego na tle wysokich, strzelistych budynków… Sobotę spędzałyśmy w większości w domu, gdyż Izraelczykom było po prostu za zimno na jakiekolwiek wyjście (tak na marginesie – było plus 7 stopni ;). W niedzielę znów pojechałyśmy do szkoły. Gotowałyśmy wspólny posiłek, który potem podałyśmy na pożegnalnej imprezie, na której zjawiły się nasze izraelskie rodziny. Wzruszeń było co nie miara, kilka dziewczyn się nawet popłakało. Około 3 rano wyjechałyśmy na lotnisko, żeby ok. 18 móc przywitać się z naszymi bliskimi już w Białymstoku. Z perspektywy czasu wydaje mi się, jakby to wszystko było tylko pięknym snem, z którego musiałam się, niestety, obudzić. Teraz zostaje mi tylko przeglądanie zdjęć i czekanie, aż nasze koleżanki zawitają do Polski w marcu…
Karolina Rutkowska
Wymiana międzynarodowa z izraelską szkołą Zafit była najlepszą i niezapomnianą przygodą w moim życiu. Odwiedziłyśmy wiele ciekawych miejsc takich jak: Jerozolima, Ściana Płaczu, Jaffa, Tel Awiw, Bazylika Grobu Pańskiego, Masada. Mimo deszczowej pogody nie zrezygnowałyśmy z kąpieli w Morzu Martwym (ku naszemu zaskoczeniu dziewczyny z Izraela dołączyły do nas, co było dużym poświęceniem, ponieważ dla nich 20 stopni C to „zimowa” temperatura). Największą niespodzianką zapewnioną nam przez przewodnika był spacer podziemnym akweduktem wybudowanym jeszcze przed narodzinami Jezusa i wizyta w jaskini ze stalaktytami i stalagmitami. Dziewczęta, u których mieszkałyśmy, były bardzo miłe, otwarte, pomocne, mogę powiedzieć, że naprawdę się zaprzyjaźniłyśmy. Wyjazd do Izraela była to również znakomita okazja, by poznać nowych, ciekawych ludzi i podszkolić język 🙂
Kaja Sadłowska
Uważam, że wyjazd do Izraela był największa przygodą w moim życiu. Przez tak krótki okres czasu nabrałam ogromnego doświadczenia oraz stałam się odważniejszą osobą. Miałam okazję zapoznać się z niezwykłą kulturą żydowską i związanymi z nią tradycjami. Bardzo miło wspominam pobyt w Jerozolimie. Szczególne wrażenie zrobiła na mnie Ściana Płaczu – miejsce, do którego przyjeżdżają ludzie z całego świata. Oprócz Jerozolimy zobaczyłam nowoczesne miasto Tel Aviv, starożytną Masadę oraz przepiękną Soreq Cave. Nie brakowało, również wielu atrakcji. Chętnie wzięłam udział w uzdrowiskowej kąpieli błotnej w Morzu Martwym oraz w jeździe na wielbłądzie. W izraelskiej szkole spotkałam bardzo ciekawych i życzliwych ludzi.
Myślę że ten wyjazd pozostanie na długo w mojej pamięci.
Karolina Wiater
Na lotnisku w Tel Awiwie byłyśmy w poniedziałek ok. godziny 3.30. Po krótkim odpoczynku z niecierpliwością czekałyśmy, aż wszystkie uczestniczki wyjazdu przyjadą na wspólne śniadanie. Przy pierwszym spotkaniu miałyśmy okazję spróbować izraelskich smakołyków przygotowanych przez nasze nowo poznane koleżanki. Po południu odwiedziłyśmy jaskinię stalaktytów oraz monaster Beit Jamal. Po wyczerpującym dniu pojechałyśmy z koleżankami do ich domów, gdzie zostałyśmy bardzo ciepło przywitane przez ich rodziny. Cały następny dzień spędziłyśmy na zwiedzaniu Jerozolimy. Miałyśmy okazję zobaczyć wiele znanych i pięknych miejsc, np. Ścianę Płaczu, Bazylikę Grobu Pańskiego, fragment drogi krzyżowej Via Dolorosa. Przeszliśmy też starym akweduktem, który okazał się być naprawdę ciasnym, długim tunelem. We środę odwiedziłyśmy szkołę ZAFIT. Tego dnia przedstawiłyśmy izraelskim uczniom prezentacje na temat naszej szkoły i regionu. Zostały one przyjęte z dużym entuzjazmem, szczególnie fragment, w którym uczyłyśmy polskich słówek. Następnie obejrzałyśmy polski film „Joanna”, opowiadający o siedmioletniej Żydówce ukrywanej przez Polkę i dyskutowałyśmy o nim. We czwartek pojechałyśmy do Masady oraz nad Morze Martwe. Ku naszemu zaskoczeniu, niektóre z izraelskich dziewczyn nawet weszły do wody. W drodze powrotnej do domów miałyśmy okazję przejechać się na wielbłądach. To było naprawdę duże przeżycie. Następnego dnia odwiedziłyśmy Jaffę i Tel Awiw. Nawet duży wiatr nie przeszkodził nam w zwiedzaniu miasta i kupowaniu pamiątek. Sobotę spędziłyśmy razem w domu jednej z dziewczyn, gdzie kolejny raz miałyśmy okazję spróbować potraw przygotowanych przez nasze koleżanki. W niedzielę, ze świadomością, że jest to nasz ostatni dzień w Izraelu, pojechałyśmy do szkoły, gdzie czytałyśmy wiersze Wisławy Szymborskiej w językach polskim i hebrajskim. Następnie udałyśmy się do domu jednej z nauczycielek. Spotkałyśmy się tam z Żydem pochodzącym z Polski, który opowiedział nam o losach swojej rodziny w czasie II wojny światowej. Po południu udałyśmy się do centrum handlowego. Jako że w naszej grupie nie było chłopaków, czas przeznaczony na zakupy był naprawdę miłym punktem programu 😉 Potem pojechałyśmy znów do szkoły. Przygotowałyśmy wspólnie izraelskie potrawy na spotkanie pożegnalne. Wieczorem, zmęczone gotowaniem, przystąpiłyśmy razem z „naszymi” izraelskimi rodzinami do ostatniego wspólnego posiłku. O godzinie 2.30 miałyśmy opuścić kibuc, dlatego też ostatnie godziny spędziłyśmy w szkole. Ta noc była kolejnym przyjemnym doświadczeniem, ponieważ miałyśmy okazję porozmawiać z wieloma ciekawymi ludźmi.
Izraelczycy zaskoczyli nas swoją otwartością, a cały wyjazd był niepowtarzalnym doświadczeniem. Może jeszcze kiedyś tu wrócimy 😉
Katarzyna Siłkin
Jeżeli chcecie przeżyć niesamowitą przygodę i poznać wspaniałych ludzi, musicie odwiedzić Izrael! Wymiana pomiędzy naszą szkołą a szkołą w Zaficie ma na celu przypomnienie nam historii dotyczącej obu narodów jak i pokazanie kultury żydowskiej, z którą podczas naszego wyjazdu spotykaliśmy się codziennie. Mieszkaliśmy w domach naszych koleżanek z Izraela, wraz z ich rodzinami. Przyjęli nas oni bardzo serdecznie. Są to niesamowici i bardzo otwarci ludzie, zarówno rodziny, u których mieszkałyśmy, jak i uczniowie szkoły, która nas gościła. Szkoła, która znajduje się w kibucu Kfar Menachem, doskonałe przygotowała się na nasz przyjazd. Zaplanowali idealnie czas, który mogłyśmy tam spędzić. Zwiedziłyśmy wiele niesamowitych miejsc i zdecydowanie miałyśmy podczas tych wycieczek wspaniałą zabawę. Zobaczyłyśmy Jerozolimę, w której widziałyśmy Ścianę Płaczu, Bazylikę Grobu Pańskiego, fragment Drogi Krzyżowej Via Dolorosa oraz mogłyśmy przejść się w nieczynnymi już akweduktami. Dziewczęta z Izraela pokazały nam również Masadę, Morze Martwe, miasto Jaffa i Tel Awiw, jak również miałyśmy okazję przejechać się na wielbłądach. Ostatniego dnia, wraz z naszymi koleżankami, gotowałyśmy tradycyjne izraelskie potrawy. To dopiero była zabawa! Cieszę się, że mogłam wziąć udział w tym projekcie, ponieważ poznałam wiele naprawdę niesamowitych i pozytywnie nastawionych ludzi oraz zobaczyłam tyle wspaniałych miejsc. Zachęcam wszystkich do wzięcia udziału w takiej wymianie!
Maria Łapińska
Naszą długo oczekiwaną podróż rozpoczęłyśmy 12 lutego. Po południu wyleciałyśmy z Warszawy, natomiast na lotnisko w Tel Awiwie dotarłyśmy około trzeciej w nocy. Zostałyśmy serdecznie przywitane przez dwie nauczycielki z tamtejszej szkoły oraz Mayę, jedną z izraelskich dziewcząt. Udałyśmy się na odpoczynek. Tego samego dnia w południe spotkałyśmy się w domu jednej z nauczycielek, abyśmy się wszystkie zapoznały oraz zjadły lunch. Pogoda tego dnia była przepiękna. Następnie pojechałyśmy zwiedzać jaskinie. Wyświetlony film oraz opowiadania pani przewodnik były bardzo ciekawe. Wracając, odwiedziłyśmy klasztor oraz kościół. Wszędzie wokół można było podziwiać bujną roślinność, za którą podczas polskiej zimy zatęskniłyśmy – palmy, drzewka pomarańczowe, drzewa oliwne, migdałowce…
We wtorek rano byłyśmy umówione na spotkanie z panią dyrektor szkoły Zafit w Kfar Menachem. Kolejnym punktem programu była Jerozolima. O zabytkach i historii opowiadał nam świetnie przygotowany nauczyciel, Kochi. Przeszliśmy ulicą drogi krzyżowej – Via Dolorosa, byliśmy przy Ścianie Płaczu, w Bazylice Grobu Pańskiego, na wieży widokowej, z której rozpościera się widok na cztery strony Jerozolimy. Odbyliśmy też podziemny spacer starymi akweduktami. Wracając zajechaliśmy na pyszną obiadokolację do arabskiej restauracji. Miałyśmy okazję skosztować regionalnych specjałów, np. uwielbianych przez nas wszystkie od tej pory falafeli czy hummusa. Wieczorami spędzałyśmy czas z dziewczynami, u których mieszkałyśmy oraz z ich rodzinami.
Środę spędziłyśmy w tamtejszej szkole. Zostałyśmy oprowadzone po najważniejszych miejscach szkoły. Po krótkim odpoczynku na trawie przed szkołą, udałyśmy się, aby przedstawić prezentację o naszym mieście, regionie oraz szkole. Uczniom najbardziej podobał się filmik przedstawiający naszą zimę oraz powtarzanie polskich „łamaczy” językowych. Obejrzałyśmy wspólnie film o II wojnie światowej pt. „Joanna” oraz odbyłyśmy krótką dyskusję. Po południu wybrałyśmy się grupą do kina. Zabawne było, gdy większość pasażerów publicznego autobusu chciała wiedzieć, o czym rozmawiamy i co chwilę pytała o to nasze izraelskie koleżanki.
W czwartek odbyliśmy z przewodnikiem wycieczkę do pustynnego Parku Narodowego Masada nad Morzem Martwym. Podczas jazdy busem do restauracji, w której jedliśmy lunch, zaczął padać deszcz. Część z nas zmartwiła się, że przegapi prawdopodobnie jedyną okazję do kąpieli w Morzu Martwym. Po lunchu deszcz przestał padać. Całe szczęście! Było wietrznie, ale z radością wskoczyłyśmy do wody i okładałyśmy się zielonym błotem. Tylko niektóre z izraelskich dziewczyn odważyły się wejść do wody. Tamtejsi mieszkańcy z reguły przyjeżdżają tam latem, gdy jest cieplej. W drodze powrotnej był czas na przejażdżkę wielbłądem. Wszystkim dziewczynom się to spodobało.
Piątek był dniem podróży do antycznej Yaffy i położonego obok nowoczesnego Tel Awiwu. Był również czas na zakup pamiątek. Natomiast w sobotę spotkałyśmy się w domu Yaary – jednej z dziewcząt. Znowu zajadałyśmy się przysmakami. Wieczorem ja i Maja Łapińska udałyśmy się (z dziewczynami, u których mieszkałyśmy) na hebrajskie przedstawienie przygotowane przez uczniów klasy teatralnej. Niestety nic nie zrozumiałyśmy, ale zgodnie stwierdziłyśmy, że jak na tak młode osoby, bardzo dobrze grają.
W niedzielę zaczęłyśmy dzień lekcją poezji Szymborskiej, a także rozmową o kulturze żydowskiej. Po lunchu spotkałyśmy się z Polakiem, który przeżył Holocaust i teraz mieszka w Kfar Menachem. Przeżył naprawdę wiele.
Czasu miałyśmy naprawdę mało, następnym punktem programu były zakupy w galerii handlowej w mieście Rehovot. Ponownie wróciłyśmy do szkoły w Kfar Menachem, by wspólnie przygotować potrawy izraelskiej kuchni. Odbyła się pożegnalna kolacja. Czas rozstania był trudny, ponieważ zdążyłyśmy się naprawdę zaprzyjaźnić. Przekonałyśmy się, że choć różnią nas otaczające środowiska i narodowość, jesteśmy takie same.
Z dziewczynami utrzymujemy wirtualny kontakt i z utęsknieniem wyczekujemy ich wizyty w Polsce.
Iza Średzińska